W nim zobaczyłem siebie odbitego czy obecnego, najpierw jakby w odbiciu, a potem w jego wnętrzu i głosie, głowie, słowach i myślach, odbitego czy obecnego, trudne do ustalenia. To tak jakbym mówił przez niego lub on mówił przeze mnie, ten sam głos umieszczony w dwóch pasmach, uzupełniany i uzupełniający się, mieszający szyki i dopowiadający na swoją modłę, w najlepszych chwilach, stający się jednym. […]
Ten głos, który słyszę od dawna, odzywa się raz po raz, nieraz po długim milczeniu, ale mnie nie opuszcza, nie daje za wygraną.
Porównuję, mierzę się z nim i zmagam, jest ważnym punktem odniesienia.